Rozdział 34
W końcu nadszedł piątek, więc mogliśmy pojechać do Forks.
Tym razem zabraliśmy Jessicę, żeby też zobaczyła się ze swoją rodziną.
Rozstaliśmy się przy głównej drodze. Gdy jechaliśmy dalej, wciąż myślałam o
Nessie. Nie miałam bladego pojęcia, czego się spodziewać.
- Bello, tu ziemia. – Usłyszałam głos Edwarda.
Wpatrywał się we mnie chyba już od dłuższej chwili, bo
widziałam w jego oczach zmartwienie.
- Eee, przepraszam. – Zamyśliłam się. – Wymamrotałam wybita
z rozmyślań.
- Co ci jest?
- Myślałam o Nessie.
- Zaraz wszystkiego się dowiemy - uspokoił mnie.
- Ale nie denerwuj się na zapas. – Uważam, że trochę
przesadzasz.
- Wezmę z ciebie przykład, będę opanowana jak chirurg -
powiedziałam nieco rozbawiona.
- Oj, Bello - westchnął.
Weszliśmy do domu. Ness wybiegła, żeby nas przywitać.
- Jesteście w kooońcu! - zawołała.
- A no - potwierdziłam z uśmiechem.
Nagle usłyszałam głośny tupot, to Seth zbiegał ze schodów.
- Hej - pomachał mu Edward.
- O cześć stary! – Wykrzyknął Seth, a następnie podbiegł do
Edwarda i uścisnął mu dłoń, aż coś dziwnie chrupnęło.
- Czyja to ręka? – Zapytałam rozbawiona, bo tak naprawdę nie
miałam pojęcia, czyja dłoń doznała jakiegoś uszkodzenia.
- To tylko chrupnięcie - odparł Edward, śmiejąc się. - Nasze
prawice są całe.
- Ale to to ja akurat wiem. – Ja chciałabym się dowiedzieć,
czyja to ręka była. – Powiedziałam uśmiechając się szerzej.
- Moja - burknął Seth.
Minę miał doprawdy komiczną. Spojrzałam ukradkowo na Ness.
Wciąż patrzyła na swojego wujka.
- Oj, Renesmee - odezwałam się. - Chyba nie powinnaś tak się
gapić?
- Oj tam, mamo! - zawołała.
- No co? – Zapytała. – Myślę, że naprawdę przesadzasz,
prawda, tato? – Zapytała.
- Zgadzam się z tobą w zupełności. – Odparł Edward spoglądając
na nią wesoło.
- Jak my mamy wychowywać dziecko, skoro jest między nami
permamentna różnica zdań? - skomentowałam.
- Liczyłam na twoje wsparcie, Edwardzie - dodałam.
- Moje wsparcie masz zawsze, Bello.
- Ale Nessie jest już duża, i szczerze mówiąc są z Sethem
równolatkami, a nie jest on naszym krewnym, więc jeśli nasza córka coś do niego
czuje, to nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań.
- Co? - byłam w kompletnym szoku. - Możesz to pow...
powtórzyć?
- Nie przesłlyszałaś się, kochanie - odpowiedział.
- Matko Boska - pisnęłam. - Seth! Jak to? Spowiadaj mi się
tu!
Niby żartowałam, ale było to dla mnie nie do pojęcia.
- Bello. – Widzisz, krewniakiem Nessie nie jestem, więc tak
jak mówi Edward, nie ma przeciwwskazań, a więc… - Chciałem ci powiedzieć, że ją
kocham. – Odparł zmieszany.
Byłam w szoku. Seth kochał moją córkę?
- Nesie? – Czy to prawda? – Zapytałam spoglądając na nią
surowo.
- Tak mamo. – Ja i Seth jesteśmy razem. – Odparła spokojnie.
Ręce mi opadły.
- Nie. – To niemożliwe. – Świat zwariował. – Pomyślałam.
- Spokojnie Bello. – Osobiście uważam, że należy to po
prostu zaakceptować. – Powiedział Edward, jak gdyby nigdy nic.
- I ty tak spokojnie o tym mówisz? – Zapytałam zdziwiona.
- Chodź ze mną. – Przejdziemy się i porozmawiamy. – Wszystko
ci wyjaśnię. – Powiedział biorąc mnie za rękę.
- Dobrze. – Odparłam przyglądając mu się podejrzliwie.
Wciąż miałam wrażenie, że
wszyscy troje byli w jakiejś zmowie, o której tylko ja nie wiedziałam.
Gdy znaleźliśmy się w lesie Edward spojrzał na mnie uważnie
i zaczął mówić.
- Bello, tak jak mówiłem ci już wcześniej Seth nie jest
naszym krewnym, więc jego związek z Nessie nie jest jakąś anomalią.
- Ale ja nie chcę kolejnego wpojenia w rodzinie! –
Wybuchłam, nie mogąc powstrzymać emocji.
Pamiętałam doskonale jak to było ostatnim razem, kiedy żył
jeszcze Jacob.
Wpoił sobie Nessie, gdy ta była niemowlęciem, ale całe
szczęście jakaś nieprawidłowość sprawiła, że moja córka nie poddała się temu
uczuciu.
- Tym razem to nie wpojenie. – Wyczułbym to. – Odparł
Edward.
- Skoro tak, to może i masz rację. – Spojrzałam na niego już
łagodniej.
- Na pewno mam. – Powiedział.
- Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ci uwierzyć. –
Powiedziałam zrezygnowana.
Nadeszła niedziela i musieliśmy
wracać na uczelnię.
Najpierw pojechaliśmy po
Jessicę, a następnie ruszyliśmy w dalszą drogę.
Podczas podróży wciąż myślałam o
tym, czego się dowiedziałam.
Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że Seth i Nessie są parą,
ale wiedziałam, że nie pozostało mi nic innego jak przyzwyczaić się do nowego
stanu rzeczy.
Gdy dojechaliśmy na miejsce
Kewin powitał mnie jednym ze swoich uśmiechów.
- Bello. – Tak się cieszę, że
cię widzę. – Powiedział.
- Ja też się cieszę. – Odparłam
z wymuszonym uśmiechem, a następnie odeszłam szybkim krokiem w stronę domków.
Gdy weszłam do środka od razu
wyciągnęłam z torby telefon, bo miałam przeczucie, że podczas podróży mógł ktoś
dzwonić.
Nie myliłam się, dzwoniła moja
mama.
- Tak, mamo? – Powiedziałam, gdy
usłyszałam już po pierwszym sygnale w słuchawce głos Renee.
- Oh, Bello, córeczko. – Jak
dawno się nie widziałyśmy. - Mogę do was przyjechać?
- Ale my nie jesteśmy teraz w
Forks. – Odparłam zawiedziona.
- Nie szkodzi. – Mogę przyjechać
do was na uczelnię, wynajmę sobie jakiś pokój w hotelu, jeśli nie macie miejsca
w akademiku. – Powiedziała tym swoim uradowanym tonem, który tak uwielbiałam.
- Kiedy przyjedziesz? –
Zapytałam.
- Mogę choćby jutro.
- No to czekamy.
Rozłączyłam się.
Po chwili Edward i Jessica
również do mnie dołączyli.
- Przyjedzie do nas Renee. –
Powiedziałam uradowana.
- To świetnie. – Odparł Edward.
Następnego dnia padał deszcz,
więc mogliśmy pojawić się na wszystkich zajęciach.
Byłam w doskonałym nastroju i
nawet to, że Kewin wciąż za mną łazić jakoś mi nie przeszkadzało, bo całą sobą
byłam pogrążona w rozmyślaniach o przyjeździe mamy, cieszyłam się jak małe dziecko,
które czeka na wymarzony prezent.
Pod wieczór Renee się pojawiła.
- Witaj, Renee. – Powiedział
Edward, gdy tylko ją zobaczył.
- Oh, Edwardzie, wcale się nie
zmieniłeś, nadal jesteś dżentelmenem w każdym calu. – Powiedziała ciepło się do
niego uśmiechając.
Następnie podeszła do mnie i
mocno mnie przytuliła.
- Oh, mamo. – Tęskniłam za tobą.
– Powiedziałam.
- Ja za tobą też, skarbie.
Cieszyłam się, że w końcu widzę
Renee.
- Mamo. - Chcesz iść na spacer?
- Oczywiście. – Odparła i
wyszłyśmy.
Pogoda była nawet znośna.
Brakowało mi słońca, ale dobrze wiedziałam, że moja mama nie może się
dowiedzieć, co dzieje się ze mną pod jego wpływem.
- Jak tam Phil? – Przyjęli go do
jakiejś nowej dróżyny? – Zapytałam.
- Nie, wciąż gra w dróżynie
Jacksonwille. – Odparła, a u ciebie jak tam? – Dodała po chwili.
- No cóż, jak widać studiuję. –
Odpowiedziałam spoglądając na nią wesoło.
Po kilku godzinach podobnych
rozmów wróciłyśmy.
- Dziekan cię szukał. –
Powiedział Edward, gdy tylko mnie zobaczył.
Wyglądał na zmartwionego, a
wręcz załamanego.
Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Co chce dziekan od Belli???? Czyżby wyjazd na staż zagraniczny tak jak wcześniej Edzio????Seth i Ness super::)) Jestem happy, że dodałaś tak szybko nn :D Ale dlaczego urwałaś rozdział w takim momencie???? Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ! !!!! ps. Jak zawsze blog jest super na poprzedniej stronie przeczytałam wszystkie rozdziały BOMBA:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ! !!!!
No cóż. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo jakoś ciężko mi się go pisze.
UsuńPowiem tylko tyle, jeśli ci to nie przeszkadza, to będzie on z punktu widzenia Edwarda i Belli jednocześnie, tak musi być, bo inaczej akcja mogłabyć strasznie monotonna.
Czekaj cierpliwie, rozdział na pewno się pojawi.
Pozdrawiam
Rozdział bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że Seth i Renesmee będą parą.
I ciekawe co chce dziekan od Belli.
I czekam na fragmenty z punktu widzenia Edwarda :) .