niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 3



Rozdział 3
Następny dzień był wprost idealny dla nas.
Padało, a właściwie szalała ulewa.
- Idziemy na zajęcia? Zapytałam Edwarda patrząc na niego smutno.
- A jakbyś wolała? Zapytał.
- Wolałabym nie iść. Odparłam patrząc na niego błagalnie.
- Niestety na razie musimy udawać pilnych studentów. Odparł. Ale wiesz dobrze, że uczyć się nie musimy, bo mamy nadludzką inteligencję.
- Edward, chyba oszalałeś, mówisz tylko o sobie. Powiedziałam.
- Nie, Bello, tyle razy ci mówiłem, nie doceniasz siebie. Powiedział. No choć już na te zajęcia.
Poszliśmy
Ja i Edward poszliśmy na biologię, Jasper na psychologię, a Alice na muzykę.
- Założę się, że Jasper cierpi nie mogąc być z Alice na zajęciach. Powiedziałam uśmiechając się złośliwie.
- Tak, na pewno, powiedział Edward przybierając podobny wyraz twarzy.
- Hej Bella!
Usłyszałam za plecami znajomy głos, spojrzałam za siebie.
- O, hej Mike! Wykrzyknęłam, widząc Mike’a Newtona, znajomego ze szkoły z Forks.
- Nie wiedziałam, że też wybrałeś Harward. Powiedziałam zdziwiona.
- Wiesz, chciałem być blisko ciebie. Powiedział, uśmiechając się.
Za plecami usłyszałam ostrzegawcze warknięcie Edwarda.
- Spokojnie, kochanie. Powiedziałam, gdy spojrzałam na jego twarz.
- Przepraszam, nie powinienem tak reagować. Powiedział.
- Hej Edward! Wykrzyknął Mike.
- Cześć. Odparł krótko Edward.
Ruszyliśmy do Sali wykładowej.
Dzień ciągnął się niemiłosiernie, po ośmiu godzinach nauki nareszcie mogliśmy opuścić uczelnię i zacząć normalne życie.
- Ja idę na imprezę. Powiedział Mike, idziecie ze mną?
- Ja nie, odparł Edward, muszę sprawdzić coś w Internecie, znaczy poszukać czegoś na jutro.
- Ja też nie. Odparłam.
- No to cześć. Powiedział Mike odchodząc i patrząc na mnie nie ukrywając, że go zawiodłam.
Ja i Edward udaliśmy się do domku Alice i Jaspera.
- Co tam? Jak pierwsze zajęcia? Zagadnęłam
- Tak sobie. Odparli jednocześnie.
- Z nami na wydziale jest Mike Newton. Powiedział Edward.
- Podrywał Bellę. Dodał po chwili.
- Chyba sądzi, że wasze małżeństwo to jakaś fikcja, no ale przecież był na waszym ślubie. Powiedział Jasper.
- On myśli, że rozpadnie się dość szybko. Powiedział Edward.
- Niech sobie myśli co chce, ale my wiemy swoje. Odparłam.
- Tylko się tu nie całujcie teraz. Powiedział Jasper.
- A chcesz w łeb braciszku? Zagroził mu Edward.
- To jest do holery moja żona, a ty się zamknij. Dodał.
- Jak ty się odzywasz, gdzie twoje maniery? Zapytał Jasper powstrzymując się od śmiechu.
- W dupie. Odparł Edward waląc go z pięści w twarz.
- Ej, uspokójcie się! Wrzasnęłyśmy obie z Alice i ruszyłyśmy ich rozdzielać.
- Edward, idziemy do siebie! Wrzasnęłam przybierając za razem ton nie znoszący sprzeciwu.
Edward posłusznie poszedł za mną.
- Co to miało być? Zapytałam z wściekłością.
- Na co jesteś tak cholernie wściekły?
- Powinnaś zapytać na kogo? Na Newtona. Odparł zaciskając zęby.
- Za co? Zapytałam już nieco łagodniej.
- Za to, że cię podrywa. Odpowiedział.
W tym momencie weszliśmy do domu.
- Edward, ty wariacie. Powiedziałam, patrząc na niego ze zdumieniem.
- Ty naprawdę jesteś zazdrosny. Dodałam.
- Tak, Bello, niestety masz rację. Powiedział spuszczając wzrok.
- Kocham tylko ciebie, tylko ciebie. Słyszysz? Zapytałam.
- Tak. Odpowiedział przybierając zupełnie inny wyraz twarzy.
- I pamiętaj o tym. Powiedziałam po chwili, patrząc mu prosto w oczy.

1 komentarz:

  1. NO ciekawy ten pierwszy dzień mieli i ładna końcówka. Takie lubię. :)

    OdpowiedzUsuń