Rozdział 3
Następny dzień był wprost idealny dla nas.
Padało, a właściwie szalała ulewa.
- Idziemy na zajęcia? Zapytałam Edwarda patrząc na niego
smutno.
- A jakbyś wolała? Zapytał.
- Wolałabym nie iść. Odparłam patrząc na niego błagalnie.
- Niestety na razie musimy udawać pilnych studentów. Odparł.
Ale wiesz dobrze, że uczyć się nie musimy, bo mamy nadludzką inteligencję.
- Edward, chyba oszalałeś, mówisz tylko o sobie.
Powiedziałam.
- Nie, Bello, tyle razy ci mówiłem, nie doceniasz siebie.
Powiedział. No choć już na te zajęcia.
Poszliśmy
Ja i Edward poszliśmy na biologię, Jasper na psychologię, a
Alice na muzykę.
- Założę się, że Jasper cierpi nie mogąc być z Alice na
zajęciach. Powiedziałam uśmiechając się złośliwie.
- Tak, na pewno, powiedział Edward przybierając podobny
wyraz twarzy.
- Hej Bella!
Usłyszałam za plecami znajomy głos, spojrzałam za siebie.
- O, hej Mike! Wykrzyknęłam, widząc Mike’a Newtona,
znajomego ze szkoły z Forks.
- Nie wiedziałam, że też wybrałeś Harward. Powiedziałam
zdziwiona.
- Wiesz, chciałem być blisko ciebie. Powiedział, uśmiechając
się.
Za plecami usłyszałam ostrzegawcze warknięcie Edwarda.
- Spokojnie, kochanie. Powiedziałam, gdy spojrzałam na jego
twarz.
- Przepraszam, nie powinienem tak reagować. Powiedział.
- Hej Edward! Wykrzyknął Mike.
- Cześć. Odparł krótko Edward.
Ruszyliśmy do Sali wykładowej.
Dzień ciągnął się niemiłosiernie, po ośmiu godzinach nauki
nareszcie mogliśmy opuścić uczelnię i zacząć normalne życie.
- Ja idę na imprezę. Powiedział Mike, idziecie ze mną?
- Ja nie, odparł Edward, muszę sprawdzić coś w Internecie,
znaczy poszukać czegoś na jutro.
- Ja też nie. Odparłam.
- No to cześć. Powiedział Mike odchodząc i patrząc na mnie
nie ukrywając, że go zawiodłam.
Ja i Edward udaliśmy się do domku Alice i Jaspera.
- Co tam? Jak pierwsze zajęcia? Zagadnęłam
- Tak sobie. Odparli jednocześnie.
- Z nami na wydziale jest Mike Newton. Powiedział Edward.
- Podrywał Bellę. Dodał po chwili.
- Chyba sądzi, że wasze małżeństwo to jakaś fikcja, no ale
przecież był na waszym ślubie. Powiedział Jasper.
- On myśli, że rozpadnie się dość szybko. Powiedział Edward.
- Niech sobie myśli co chce, ale my wiemy swoje. Odparłam.
- Tylko się tu nie całujcie teraz. Powiedział Jasper.
- A chcesz w łeb braciszku? Zagroził mu Edward.
- To jest do holery moja żona, a ty się zamknij. Dodał.
- Jak ty się odzywasz, gdzie twoje maniery? Zapytał Jasper
powstrzymując się od śmiechu.
- W dupie. Odparł Edward waląc go z pięści w twarz.
- Ej, uspokójcie się! Wrzasnęłyśmy obie z Alice i ruszyłyśmy
ich rozdzielać.
- Edward, idziemy do siebie! Wrzasnęłam przybierając za
razem ton nie znoszący sprzeciwu.
Edward posłusznie poszedł za mną.
- Co to miało być? Zapytałam z wściekłością.
- Na co jesteś tak cholernie wściekły?
- Powinnaś zapytać na kogo? Na Newtona. Odparł zaciskając
zęby.
- Za co? Zapytałam już nieco łagodniej.
- Za to, że cię podrywa. Odpowiedział.
W tym momencie weszliśmy do domu.
- Edward, ty wariacie. Powiedziałam, patrząc na niego ze
zdumieniem.
- Ty naprawdę jesteś zazdrosny. Dodałam.
- Tak, Bello, niestety masz rację. Powiedział spuszczając
wzrok.
- Kocham tylko ciebie, tylko ciebie. Słyszysz? Zapytałam.
- Tak. Odpowiedział przybierając zupełnie inny wyraz twarzy.
- I pamiętaj o tym. Powiedziałam po chwili, patrząc mu
prosto w oczy.
NO ciekawy ten pierwszy dzień mieli i ładna końcówka. Takie lubię. :)
OdpowiedzUsuń