Rozdział 17
Za dwa tygodnie miał się rozpocząć rok akademicki.
Szczerze mówiąc pogodziłam się ze śmiercią Jacoba, ale na
uczelnie wracać nie chciałam.
Któregoś dnia idąc przez ulicę spotkałam Jessicę Stanley.
Okazało się, że Jess jest w ciąży, a ojcem dziecka jest…
Mike Newton.
- Za tydzień ślub. – Powiedziała.
Wiedziałam, że nie są razem, więc domyśliłam się, że to po
prostu wpadka, a przecież w Forks od razu mówionoby o skandalu, więc ślub
musiał się odbyć.
- Gratuluję, Jess - udało mi się wyksztusić po jakiejś
chwili. - Naprawdę.
- Dzięki - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. - A w
ogóle jak tam ty i Edward?
- Dobrze - odparłam. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać. - Za
dwa tygodnie wracamy na uczelnię.
- Tak? To super - dziewczyna znów się uśmiechnęła.
Na chwilę zaległa kłopotliwa cisza.
- Wybacz, Jess, ale muszę iść - oznajmiłam. - Edward na mnie
czeka.
Po tych słowach bez słowa pożegnania oddaliłam się. Musiałam
powiedzieć Edwardowi o tym co się dowiedziałam, ciekawa byłam jego reakcji.
Weszłam do domu.
- Edward! – Powiedziałam trochę głośniej, bo muzyka
dobiegająca z pokoju Nessie była chyba w stanie nawet ogłuszyć wampira.
- Tak? - Zapytał.
- Wyobraź sobie, że Jessica Stanley jest w ciąży, z Mike’em
Newtonem.
Mina Edwarda sprawiła, że wybuchnęłam śmiechem.
- Co się śmiejesz? - spytałam oburzona.
- Bo to jest... to niemożliwe - odparł Edward. - Mike musi
być bardzo ucieszony.
Tym razem to ja wybuchnęłam śmiechem.
- No wiesz - odezwałam się. - Jessica jest wniebowzięta.
Zamyśliłam się. Nagle przyszło mi coś do głowy.
- Chcesz ośmieszyć Mike'a? - zapytałam. - Rozpowiedzmy to na
uczelni. Jessica pewnie by to zrobiła, ale jako że ona nie chodzi do nas na
uczelnię... zrobimy to za nią. Co ty na to?
- Genialne! - Odparł Edward.
- A zastanawiałeś się kiedyś co o nas sobie myśleli, gdy ja,
mając 18 lat wyszłam za ciebie?
- Raczej nie. Odparł.
- Ja myślę, że sądzili, że też jestem z tobą w ciąży. -
Powiedziałam.
- A niech sobie myślą co chcą - odparł Edward podchodząc do
mnie i obejmując mnie. - Bello...
Nasze spojrzenia się spotkały.
- Kocham cię - odpowiedziałam, następnie razem poszliśmy do
naszej sypialni.
Oboje chcieliśmy tylko jednego. Samotności i...
zrealizowania naszych innych pragnień niż tylko krwi.
Całe szczęście Renesmee wyszła właśnie, bo Alice zaprosiła
ją na wielkie zakupy, a zakupy z ciocią były dla niej wręcz rajem.
Tak więc gdy znaleźliśmy się w sypialni spojrzałam na
Edwarda.
Wiedziałam, czego chce, i wiedziałam także, że on chce tego
samego, bo wyglądał na bardzo zniecierpliwionego, ale chciałam go trochę
potrzymać w niepewności.
- Bello... - jęknął.
- No co? - zapytałam. - Poczekaj.
Udałam, że nic mi się nie chce i że jest mi bardzo dziwnie.
Ale po chwili przestałam udawać. Zrzuciłam z siebie ubranie. W tej chwili nic
innego się nie liczyło, poza tym, że ja i Edward mogliśmy być sami.
Edward zaczął powoli ściągać z siebie ubrania.
- Dlaczego robisz to tak wolno? - Zapytałam, a następnie
warknęłam cicho przez zaciśnięte zęby.
Nie mogłam już wytrzymać, rzuciłam się na niego i zaczęłam z
niego dosłownie zrywać wszystko co miał na sobie.
Po chwili oboje w dzikim pędzie rzuciliśmy się na łóżko.
Jeśli w ogóle na nim leżeliśmy... Po jakimś czasie nie wiedziałam czy leżymy na
łóżku czy obok niego. Zaczęłam Edwarda namiętnie całować, tak jak jeszcze
nigdy, przywierając do niego silnie. Nie pragnęłam nikogo więcej, pragnęłam
tylko jego samego. Po chwili on znalazł się nade mną, jego wargi wpiły się w
moje wargi, po chwili poczułam jak narasta we mnie silne podniecenie.
Warknęłam, moje mięśnie się napięły, wygięłam się w łuk, jednak Edward mnie nie
puszczał.
Warczałam, krzyczałam, nawet nie wiedziałam właściwie jakie
dźwięki wydobywają się z mojego gardła.
Skupiona byłam tylko na Edwardzie, całowałam go amiętnie,
rzecz jasna moje wargi nie szukały tylko jego ust, ale wędrowały po całym jego
ciele.
Pragnęłam, żeby to trwało wiecznie.
Edwardowi jak widać też się podobało, z resztą… to mało
powiedziane.
Nawet nie zorientowałam się, kiedy znalazł się pode mną. Nie
wiedziałam nic. Dziękowałam losowi, że nie musiałam już teraz oddychać, bo w
przeciwnym razie już dawno pewnie bym nie żyła albo byłabym strasznie słaba,
niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Edward też całował mnie po całym ciele. Ale
to nie było najważniejsze i najlepsze. Najlepsze był moment, gdy jego ręka
znalazła się w mojej pochwie. Wtedy kompletnie straciłam kontrolę nad sobą i
nad własnym ciałem.
- Czy mógłbyś… - Wykrztusiłam z trudem.
Nie musiałam kończyć, dobrze wiedział, że wolałam, żeby to
jego członek, a nie ręka znalazł się we mnie.
I już po chwili poczułam go w sobie.
Nie poczułam żadnego bólu, wręcz przeciwnie, czułam tylko
niewymowną rozkosz.
Chciałam jeszcze i jeszcze, nie chciałam, żeby ktoś nam
znowu przerwal, tak jak w tamtego razu ostatniego Newton. Gdyby to zrobił i tym
razem, to już teraz leżałby nieżywy, zabity osobiście przeze mnie.
Oboje dyszeliśmy z podniecenia.
- Bello. - Wraca Nessie. - Powiedział Edward.
Nadal nie wypuszczał mnie ze swoich objęć.
- Byłeś Wspaniały, jak zawsze. - Powiedziałam patrząc na
niego z lekkim smutkiem.
Żałowałam, że nasze chwile tylko we dwoje za chwilę się
skończą.
- Ty też - odpowiedział, całując mnie we wgłębienie pod moim
uchem. - Ale nie martw się. Jeszcze to powtórzymy.
Wierzyłam, że tak będzie. Zresztą, miałam w planach do tego
dopuścić, bo inaczej nie byłabym sobą. Uśmiechnęłam się lekko i szepnęłam
czule:
- Kocham Cię, najdroższy.
- Ja też, kochanie - odpowiedział.
- Yhm. - Zdążysz się tak szybko ubrać? - Zapytałam troszkę
zaniepokojona.
- Oczywiście. - Odparł.
Po upływie pół minuty stał przede mną całkowicie ubrany.
- No nie! - jęknęłam. - Ty to masz refleks.
Po tych słowach zaczęłam się ubierać. Ledwo skończyłam, do
pokoju weszły Alice i Renesmee.
- I jak po zakupach? - zapytałam Nessie.
- Genialnie - odparła. - Naprawdę, było super.
- Nessie jest stworzona do chodzenia na zakupy - dodała
Alice.
Oboje z Edwardem wybuchnęliśmy śmiechem.
- No, to masz towarzyszkę - stwierdził Edward, a Alice
skinęła głową.
- No to kiedy następne zakupy? - Zapytałam.
- A co? - Zapytała Alice.
- Yhm. Nic - Odparłam lekko zakłopotana.
- Tak tak, ja i tak wiem swoje - Alice zmierzyła mnie
wzrokiem. - Może jutro? Może pojutrze? Nie wiem.
Edward spojrzał na siostrę z dezaprobatą.
- Wiesz co, Alice? - spytał. - Działasz mi na nerwy.
- I vicewersa - odparła. - Ale i tak cię kocham, braciszku.
- Ja też - odparł i uśmiechnął się tak jak lubiłam
najbardziej.
- Ale oboje wiemy, kogo kochasz najbardziej. - Mruknęła
Alice pod nosem.
- Coś się panience Alice nie podoba? - Zapytał z uśmiechem.
- Ależ nie, wszystko w porządku. - Odparła.
- No i tak ma być - zakończył Edward rozmowę.
Znowu byłam szczęśliwa. Wszystko było dobrze. A to, że
mieliśmy wrócić na uczelnię nagle jakoś przestało mi przeszkadzać. To po prostu
nie było istotne.
Tak myślałam, że Mike i Jess będą razem :) , a ta końcówka była świetna, nawet więcej niż świetna, jak zwykle określenia nie znajdę.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Nessie lubi zakupy, Alice ma towarzyszkę na zakupy xd .
Życzę weny.