niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 25



Rozdział 25

Czas na wyspie płynął bardzo szybko. Któregoś dnia w środku nocy zadzwonił mój telefon. Na ekranie migał napis "Jessica". Odebrałam.
- Bello... przepraszam... - wyszlochała. - Obudziłam cię, ale... Pomóż mi.
- Jess, co się stało?
- Tak strasznie zawiodłam się na Mike'u. Nie interesuje się ani mną, ani małą.
- Co ja ci na to poradzę? - spytałam.
- Sama nie wiem, musiałam po prostu komuś to powiedzieć, a ty wydałaś mi się… najbardziej odpowiednia. – Wyszlochała.
- I jeszcze raz przepraszam, że cię obudziłam. – Dodała.
- Spokojnie, i tak nie spałam. – Powiedziałam.
- Jakoś nie mogłam zasnąć. – Dodałam.
Jessica przecież nie mogła się dowiedzieć, że nie sypiam.
- Zazdroszczę ci tego, że masz Edwarda, że tak się o ciebie troszczy i… i… i… i że jest z tobą. – Wyjąkała.
Mimo, że dotąd za nią nie przepadałam, postanowiłam ją jakoś pokrzepić.
- Nie jest wart ani jednej twojej łzy. Kiedyś znajdziesz prawdziwą miłość. Spróbuj się nie przejmować.
- Ale to się nie da - załkała.
- Musisz dać radę - byłam kiepskim psychologiem.
- Ale masz… Edwarda. – Wyszlochała.
- Eh, Jess, uwierz mi, nie tylko Edward na świecie istnieje. – Powiedziałam.
- Dla mnie tak. – Dodałam w myślach wiedząc, że mój mąż ma wgląd do mojego umysłu.
- Wiem, ale… zazdroszczę ci. – Odparła Jessica wciąż szlochając.
- I na ciebie przyjdzie czas, uwierz w to - rzekłam.
- J... jasneee - odparła.
- Dziękuję. - Dodała..
- Edward. – Słyszałeś? – Zapytałam.
- Co?
- Jessica ci dziękuję.
- Żartujesz?
- Nie - odparłam.
- Bello, nie mam nastroju - przerwała nam Jess.
- Przepraszam. – Powiedziałam.
- Jak wrócę, to się do ciebie odezwę. – Dodałam.
- Wiesz co? – Powiedziałam, gdy odłożyłam słuchawkę.
- Żal mi jej.
- A mi nie - odpowiedział.
- Była ślepo zakochana - usprawiedliwiłam ją.
- Bello, a z tobą jak było, czyżby na początku nie było tak samo? – Zapytał.
- Eee, za tobą szalały wszystkie dziewczyny. – Odparłam.
- No może i tak było - dodałam po chwili. - Ale tylko próbuję ją zrozumieć.
- Ale sam wiesz, że nie wszyscy mężczyźni są tacy jak ty. – Dodałam.
- Wiem, wiem. – Odparł.
- No więc właśnie, Jess po prostu źle trafiła, i tak jak mówię, ślepo się zakochała.
- Nie usprawiedliwiaj jej. – Powiedział.
- Tak, wiem, chciała być z tobą, i gdyby z tobą była, to by trafiła lepiej! – Odparłam podniesionym głosem.
- Nie, Bello, gdyby ze mną była, to nie byłoby mowy o żadnym związku, bo zabiłbym ją po prostu. – Powiedział.
- Wiem, ale mówię tak dlatego, że wciąż usiłujesz pokazać jaka to ona jest zła.
- A może ona naprawdę cierpi?
- Może to ty się mylisz? – Powiedziałam.
- Tak, mogę się mylić, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o jej osobę, to…
- To pan Edward Cullen jest nieomylny, tak? – To chciałeś powiedzieć? – Wtrąciłam się.
- Nie, nie to.
- Mówię tylko, że mając wgląd w ludzkie umysły znam ich osobowości na tyle dobrze, żeby pewne fakty łączyć w spójną i logiczną całość, a na jej podstawie układać sobie… portret osobowości. – Powiedział.
- Tak, bo oczywiście twoje osądy są jedynymi słusznymi. – Powiedziałam i odwróciłam się od niego.
- Jeśli mamy tak rozmawiać, to w ogóle nie rozmawiajmy. – Dodałam.
Po kilkudziesięciu minutach poczułam jego dłoń na mojej twarzy.
- Czego! – Warknęłam.
- Chciałem cię przeprosić. – Odparł.
- Rzeczywiście, może się mylę. – Dodał.
- O, zmądrzałeś. – Mruknęłam.
- Proszę, nie bądź na mnie zła. – Zamruczał.
- Eh, przecież wiesz, że nie jestem, nie potrafiłabym być na ciebie zła, po prostu mnie poniosło. – Powiedziałam.
- Po powrocie spróbujemy jakoś pomóc Jessicy. – Powiedział.
- Ona miała rację. – Dobrze, że ciebie mam. – Powiedziałam przytulając się do niego.

1 komentarz:

  1. Szkoda mi tej Jessicy.
    Już myślałam że Edward z Bellą się pokłócą, ale dobrze że się pogodzili.
    Myślę że Belli i Edwardowi uda się pomóc Jessicy i że Jessica zapomni o Mike'u.

    OdpowiedzUsuń