Rozdział 29
Następnego ranka wstając z łóżka poczułam, że nie mam na nic
siły, czułam się otępiała, bezwładna i zmęczona.
Wszystko to dotyczyło mojej psychiki, ponieważ fizycznie
czułam się świetnie.
- Nie idę na zajęcia. – Oświadczyłam, gdy zobaczyłam Edwarda,
który właśnie wszedł do pokoju.
- Dlaczego?
- Bo to nie ma sensu. I tak nadrobię, nie zaszkodzi mi -
odparłam.
- No dobrze, jak chcesz. – Powiedział.
- Będę przychodził do ciebie, jeśli tylko będę mógł, no
chyba, że wolisz, żebym z tobą został? – Dodał.
- Nie - odparłam szczerze. - Wolałabym być sama.
- Ok, w porządku. – Powiedział i Wyszedł, a wraz z nim
Jessica.
Teraz miałam cały dzień dla siebie.
Cały dzień na rozmyślania i zadręczania się tym wszystkim.
Teraz zastanawiałam się nad tym, czy dobrze zrobiłam
wydelegowując Edwarda.
Czas wlókł się niemiłosiernie. Próbowałam coś czytać,
oglądać telewizję, jednak szybko zrezygnowałam. Nie przynosiło to bowiem
ukojenia.
W pewnym momencie po prostu położyłam się na łóżku i
zaczęłam płakać.
Miałam tego wszystkiego dosyć.
Ewidentnie było ze mną coś nie tak.
Po jakimś czasie odruchowo zerknęłam na zegarek, minęła pora
powrotu Jess i Edwarda z zajęć. Mimo wszystko trochę mi ich brakowało. Miałam
poczucie, że sama nie wiem czego chcę. Z owych rozmyślań wyrwało mnie pukanie.
Otworzyłam drzwi i cofnęłam się zdumiona.
- Kewin? - spytałam cicho. - Co cię sprowadza? Wejdź.
- Dlaczego nie było cię na zajęciach? – Zapytał chłopak.
- Eee, źle się czuję. – Odparłam nadal patrząc na niego ze
zdumieniem.
- Co ci jest? – Zapytał z troską.
- Gorszy dzień? Chciałabyś...
- Nie chcę o tym rozmawiać - przerwałam mu ostro. - Nie
chcę, więc uszanuj to.
Było mi głupio, że tak go potraktowałam, ale wiedziałam, że
nie mogłam postąpić inaczej. Po prostu się narzucał i nie pozwalał mi zostać
sam na sam ze smutkiem.
- Jak nie, to nie, a weź się wypchaj, jak kiedyś będziesz
chciała pomocy to na mnie nie licz! – Krzyknął i wybiegł z pokoju trzaskając
drzwiami.
Zastanawiałam się co z nim jest nie tak.
Wciąż mnie pytał i nagabywał, nie rozumiałam tego.
Po chwili jednak postanowiłam o nim nie myśleć Znów
położyłam się na łóżku i zwinęłam się w kłębek.
Po pół godzinie usłyszałam ciche wejście moich
współlokatorów.
- Bello, śpisz?
Jessica stanęła przy łóżku. Udawałam, że nie słyszę, choć
jednocześnie przeklinałam się za to w duchu.
- Ktoś tu był? - spytał Edward.
- Yhm... - mruknęłam sennie. - Kewin. Wywaliłam go, bo się
bezsensownie mieszał.
Edward spojrzał na Jessicę.
- Możesz zostawić nas samych? – Zapytał ją łagodnie.
Dziewczyna bez słowa wyszła.
- Czego chciał ten kretyn? – Zapytał siadając na brzegu
łóżka.
- Nic takiego, znów pytania o moje samo poczucie. –
Odparłam.
Moje odpowiedzi były tak lakoniczne, że naprawdę można było
pomyśleć, że zostałam obudzona.
- Bello, ale mi chyba możesz powiedzieć, jak się czujesz? –
Zapytał.
- Bez zmian. – Odpowiedziałam krótko.
Zmarszczył czoło.
- Kiedyś mi przejdzie - na mojej twarzy pojawił się cień
wymuszonego uśmiechu.
- Mnie w ten sposób nie oszukasz. – Powiedział wskazując na
swoją głowę.
- Mam tu taki komputer, który jest w stanie przeanalizować
każdą twoją myśl, nie zapominaj o tym, a poza tym, ile już się znamy, Bello?
Tak, miał rację, znał mnie tak długo i tak dobrze, że takie
sztuczki nie mogły tutaj zadziałać.
- Ale ja... W tej kwestii nie mam nic do powiedzenia -
westchnęłam z rezygnacją.
Edward przytulił mnie mocno. Właśnie tego teraz
potrzebowałam.
Po chwili wypuścił mnie z objęć.
- Nie zostawiaj mnie. – Powiedziałam.
Tylko się uśmiechnął, podszedł do drzwi i przekręcił klucz w
zamku.
Po chwili wrócił do mnie.
- Po prostu nie chcę,
żeby ktoś zakłócał nam spokój. – Powiedział.
- Ja nie wiem, co się ze mną dzieje, nie wiem czego chcę,
czuję się po tym wszystkim zagubiona, nie wiem jak mam dalej żyć, nie mam już
siły.
Po wypowiedzeniu tych słów zrobiło mi się trochę lepiej, ale
tylko nieznacznie.
Edward położył się obok mnie.
- Tak w ogóle, to tęskniłam za tobą.
Przez to wszystko ten trywialny w porównaniu do reszty
szczegół mi umknął.
- Wiem, wiem, twoje myśli wręcz krzyczały, kiedy
przyszedłem. – Powiedział, ale się nie uśmiechnął.
Dotknęłam jego twarzy.
Nie chciałam, żeby jeszcze on się tym zadręczał, wystarczało
mi, że ja sama byłam w rozsypce, z której nie potrafiłam się pozbierać.
Wtulił twarz w moje włosy. Doszłam do wniosku, że musi być
dobrze. Przecież miałam Edwarda, nie byłam sama, a zwierzyć się mogłam Alice.
Wiedziałam, że mogę na nią liczyć, niezależnie od tego, co by się działo.
Po jakiejś godzinie usłyszałam okropne walenie do drzwi.
- Bello? – Możesz otworzyć? – Usłyszałam męski głos.
Warknęłam, bo zdałam sobie sprawę z tego, że to Kewin, jak
Jessica mogła go tu wpuścić?
- Nie - odparłam ze stoickim spokojem. - Narzucasz się, a ja
od wypłakiwania się mam między innymi Edwarda, nie ciebie.
- Ale Bello, może jednak? – Zapytał zza drzwi.
- No mówię ci, że nie.
- Edward, zrób coś, bo oszaleję. – Powiedziałam cicho, żeby
nie zdradzić się drżącym głosem, jak bardzo ta sytuacja mnie męczy i denerwuje
zarazem.
Mój ukochany wyszedł, po czym odezwał się stanowczo do
Kewina:
- Nie męcz tak Belli. Jeśliby chciała, sama mogłaby ci
zaufać. Ale nie chce, więc szukaj pacjentów gdzie indziej.
Zobaczyłam, jak Kewin wychodzi ze spuszczoną głową.
Ewidentnie było mu trochę głupio.
- Dziękuję. – Powiedziałam.
Byłam trochę zdenerwowana z powodu zachowania chłopaka, ale
całe szczęście Edward był w stanie zahamować jego zapędy młodego psychologa.
Szczerze mówiąc nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Jedno wiedziałam jednak na pewno, a mianowicie, że powinnam
pozbierać się z tej depresji, ale czy uda mi się to, to miał pokazać czas.
No widzę że wampiry też mogą mieć depresję. Ale myślę, że Bella szybko wyjdzie z tego, a jak ma jeszcze wokół siebie bliskie osoby to na pewno. One na pewno jej w tym pomogą.
OdpowiedzUsuńNo i co ten Kevin od Belli chce? Może Edward już zdażył jego myśli przejrzeć?
Ja myślę że to ten z tych co się w Belli zakochał.
Pozdro i czekam na więcej :) .