Rozdział 27
Po kilku dniach nadszedł czas, kiedy powinniśmy byli wracać
na uczelnię.
- Jess, nie chcesz jechać z nami? – Zapytał Edward.
- Chciałabym, ale przecież mnie nie przyjmą, i to jeszcze z
dzieckiem. – Odparła.
- Nie przejmuj się, już my zadbamy o to, żeby cię przyjęli.
– Powiedziałam.
Oczywiście mówiąc zadbamy o to miałam na myśli wpłacenie
znacznej sumy na konto uczelni.
Tak też zrobiliśmy.
Jako, że nasz domek w akademiku był piętrowy, to Jessica ze
swoją córką zajęła dolny pokój, a ja i Edward pozostaliśmy na górze.
Radziła sobie całkiem nieźle, chociaż musieliśmy czasem
pomagać jej w nauce.
Poszła na ten sam wydział co my.
Pewnego dnia idąc korytarzem zauważyłam Kewina, chłopaka,
który chodził na ten sam wydział co Jasper.
- Widzę, że coś cię gnębi. – Chcesz o tym porozmawiać? –
Zapytał.
- Yhm, sama nie wiem. – Odparłam.
- Co jest grane? – Zapytał.
- Po prostu martwię się o koleżankę. – Odpowiedziałam.
Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem, który dawał do
zrozumienia, że bardzo chce mi pomóc.
Nagle zobaczyłam obok siebie również Edwarda, który pojawił
się niewiadomo skąd.
W jego oczach widziałam tylko niezadowolenie.
Skinął na mnie, żebym poszła za nim.
Tak też zrobiłam.
- Możesz mi to…
- Niczego nie muszę ci wyjaśniać. – Przerwałam mu.
- Kewin zapytał mnie tylko, dlaczego jestem smutna, więc
bardzo pobierznie mu to wyjaśniłam.
- Ah tak? – A dlaczego zwierzasz się jakiemuś obcemu
facetowi, a nie mnie? – Zapytał.
- Nie zwierzałam mu się, to po pierwsze, a po drugie ty i
tak wiesz, o co mi chodzi i co się ze mną dzieje. – Odpowiedziałam.
- Chodzi o Jessicę? – Zapytał.
- A o kogóżby innego, co? – Odpowiedziałam pytaniem.
- Ah tak, teraz już rozumiem. – Powiedział.
Poszliśmy do pokoju.
- Edward, możemy się przejść? – Zapytała Jessica.
- Yhm tak, ale daj mi chwilkę. – Odparł i poszedł odłożyć
książki.
- To możemy iść. – Powiedział.
- A tak właściwie dlaczego chcesz iść ze mną? – Zapytał.
- Bo boję się iść sama z dzieckiem. – Hm wiesz, z tobą będę
bezpieczniejsza. – Odparła.
- Jasne, czyli występuję w charakterze twojego ochroniarza?
– Zapytał uśmiechając się do niej delikatnie.
Kiedy wyszli wciąż rozmyślałam o Jessice.
Nie wiedziałam, jak sobie poradzi, nie wiedziałam, co będzie
z nią dalej, po prostu się martwiłam.
Cieszyłam się, że ma tak dobry kontakt z Edwardem.
Wiedziałam, że dużo jej to daje. Czułam, że widzi w nim
przyjaciela, i że wie, że może na niego liczyć.
Gdy przez kilka godzin nie wracali naprawdę zaczęłam się
bać.
Wyszłam do lasu, gdzie najprawdopodobniej się znajdowali.
Usiłowałam zlokalizować ich po zapachu, skupiając się na
zapachu Edwarda, który znałam najlepiej, jednak trop w pewnym momencie się
urywał.
Wróciłam więc do domu.
Położyłam się i zaczęłam bezmyślnie przewracać kartki
jakiejś książki leżącej na łóżku.
Trzy godziny później poczułam, że ktoś się zbliża, a gdy
wyczułam zapachy wszystkie obawy znikły.
- No nareszcie! – Powiedziałam uradowana.
- Gdzie was nosiło? – Zapytałam.
- Ciii. – Mała śpi. – Szepnął Edward, przekazując małą Jess
matce.
- Ah tak, przepraszam. – Powiedziałam.
- Nic nie szkodzi. – Powiedziała Jessica uśmiechając się do
mnie.
Poszliśmy na górę.
- Gdzie byliście? – Zapytałam. – Martwiłam się o was. –
Dodałam.
- Jessica potrzebowała długiego spaceru, więc go jej
zapewniłem. – Odparł Edward. – Ale teraz już jestem całkowicie do twojej
dyspozycji. – Dodał.
- Martwiłam się, nawet o ciebie. – Powiedziałam.
- No już jestem. – Powiedział.
I jakby chcąc mi to udowodnić mocniej przycisnął mnie do
siebie.
- Wiem, wiem, ale i tak tęskniłam. – Powiedziałam.
- A co ja mam powiedzieć? – Odparł.
- Też tęskniłem. – Dodał jakby w
obawie, że zinterpretowałam jego pytanie jako zwyczajne i niekryjące zarazem w
sobie odpowiedzi.
Następne dni i tygodnie upływały spokojnie.
Kewin wciąż usiłował jak to on mówił ze mną rozmawiać, ale
ja miałam tego dosyć.
Edward chociaż psychologii nie skończył, albo skończył, ale
nie zdążył mi o tym jeszcze opowiedzieć, to i tak był sto razy lepszy niż
chłopak łażący za mną po korytarzach.
Widziałam, że Jessicę coś gryzie.
Nie wiedziałam tylko co.
Czułam, że Edward doskonale wie o co chodzi, ale jak zawsze
nie daje po sobie tego poznać.
No to bardzo dobrze że akcja się rozwija :) Widzę że Jess dogaduje się coraz lepiej z Cullenami. I ciekawe czemu Kevin tak ciągle z Bellą chce gadać.
OdpowiedzUsuń