niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 22



Rozdział 22
Po tygodniu nadszedł czas ogłoszenia wyników egzaminów z anatomii.
- Pójdziesz sprawdzić na tablicy? – Zapytał Edward.
- Jasne. – Odparłam.
Po dwóch minutach wróciłam.
- Ty i ja oczywiście dostaliśmy piątki. – Oświadczyłam z dumą.
- A on? – Edward zacisnął zęby.
- Pan Newton dostał… - Zawiesiłam głos.
- No mów, bo zwariuję. – Edward wyglądał na zniecierpliwionego.
- Pan Newton dostał… dwóję. – Odparłam uradowana.
- Egzamin nie zaliczony? Naprawdę? – Wyglądał na zdziwionego.
- Tak kochanie, nie zaliczony. – Odparłam z uśmiechem.
- No, jestem z siebie dumny. – Powiedział.
- Ja z ciebie też.
- Ale wiesz, że to do ciebie niepodobne? – Dodałam po krótkiej chwili.
- Co? – Zapytał zdziwiony.
- No wiesz, takie samozadowolenie. – Odparłam.
- No wiesz, ludzie się zmieniają. – Odpowiedział.
- Wampiry też? – Zapytałam kładąc wyraźny nacisk na wymowę słowa wampiry.
- Tak, wampiry też. – Odparł z uśmiechem.
- Ale w kwestii uczuć są stałe, prawda? – Zapytałam z udawanym zaniepokojeniem w głosie.
- Hm, do czego by ci tutaj tą stałość przyrównać, nawet głas jest zbyt słaby do tego, żeby służył jako porównanie. – Odparł.
Nic nie odpowiedziałam, tylko lekko się uśmiechnęłam.
****
Następne egzaminy nam szły dokładnie tak samo jak ten pierwszy, a panu Newtonowi?
No cóż, panu Newtonowi również.
Dostawał dwóję za dwóją, a to wszystko przez to, że pewna osoba, którą bardzo dobrze znałam, czyli mój małżonek wciąż zabierał mu ściągi, więc nasz mało pilny student nie mógł tych egzaminów chociażby zaliczyć na tróję.
Po zakończeniu sesji poprawkowej jego wyniki wcale się nie zmieniły.
Pewnego dnia Edward wpadł do pokoju jak wichura, a otwierając z impetem drzwi wyciągnął je z zawiasów.
- Co ci się dzieje? – Zapytałam, byłam naprawdę zaniepokojona.
- Wylali go z uczelni! – Wylali! słyszysz?
- Co? – Wylali Newtona? – Zapytałam nie mogąc w to uwierzyć.
- Tak. – Odparł Edward, któremu już trochę opadły emocje.
- Słyszałem jak dziekan mu to komunikował. – Dodał po chwili.
- Gratulacje! – Wrzasnęłam i rzuciłam się mu na szyję.
- No już, już, spokojnie. – Nie masz mi czego gratulować. – Powiedział.
- A ten jak zawsze skromny. – Mruknęłam.
- Coś mówiłaś? – Zapytał.
- Yyy nic. – Odparłam.
- Nie, ja wiem, że powiedziałaś, że jestem zawsze skromny, ale co, wolisz, żebym się puszył jak paw? – Zapytał.
- Nie, wolę cię takiego, jaki jesteś. – Powiedziałam z uśmiechem.
- No więc właśnie. – Odpowiedział.
Wiedziałam, że Mike będzie mógł ubiegać się o ponowne przyjęcie na uczelnię, ale teraz się tym nie przejmowałam.
Teraz liczyło się tylko to, że wreszcie ja i Edward będziemy mieli spokój od tego idioty.

1 komentarz: