Rozdział 8
Świadomość, że Edward musiał wyjechać przyćmiewała wszystkie
inne problemy.
Wiedziałam, że mi nie przeszło i że nigdy nie przejdzie.
Wciąż był dla mnie wszystkim, a chociażby parę godzin bez
niego było trudno znieść, a co dopiero pół roku.
Alice dobrze wiedziała, co czuję
- Bello, będzie dobrze. – Pocieszała mnie.
- Będziecie mieli ze sobą kontakt, i co najważniejsze,
Edward wróci.
Wiedziałam to, ale trudno było mi się pogodzić z faktem, że
muszę rozstać się z nim na całe pół roku.
Gdy nadszedł dzień wyjazdu, a raczej wieczór go
poprzedzający, nie chciałam niczego innego, tylko, żeby był przy mnie.
Wiedział o tym.
Siedzieliśmy patrząc na siebie z nieukrywanym smutkiem.
- Bello, wiesz, że cię kocham. – Odezwał się nagle Edward.
- Wiem. – Odparłam kładąc głowę na jego ramieniu.
- Ale bez ciebie wszystko straci sens. – Dodałam.
- Będzie dobrze. – Powiedział obejmując mnie.
- Skoro tak mówisz. – Powiedziałam.
- Wiem co mówię. – Odparł.
- Czas szybko zleci i znów będziemy mogli być razem.
Wiedziałam, że ma rację.
Rano, gdy musiał już jechać spojrzałam mu prosto w oczy i
odezwałam się.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Powiedział, a w następnej chwili całował
mnie tak, jak byśmy mieli rozstać się na całą wieczność.
Wiedziałam, co czół w tamtym momencie.
Mi te sześć miesięcy też wydawało się wiecznością.
Przytuliłam się do niego mocno.
- Do zobaczenia, wracaj szybko, bo już teraz za tobą
tęsknię. – Powiedziałam.
- Ja za tobą też.
- Jesteś dla mnie wszystkim. – Powiedział, a w następnej
chwili zniknął za drzwiami.
Wiedziałam, że nie mógł rzegnać się ze mną dłużej, bo im
dłużej, tym większy był jego ból.
Tak samo było ze mną.
Teraz czułam, jak bardzo będzie mi bez niego ciężko.
Usiadłam patrząc w okno.
Wypatrywałam go w ciemnej tafli gęstniejącego deszczu.
Jednak niczego nie mogłam dostrzec.
Spojrzałam w kierunku lasu.
Teraz właśnie tam musiałam się znaleźć.
Szum drzew ukoi mój ból i pomoże trzeźwo myśleć.
W lesie spędziłam kilka godzin głównie biegając.
Bieg pozwalał mi skoncentrować się na czymś zupełnie innym,
niż tylko na myśleniu o Edwardzie, którego miałam tak długo nie widzieć.
Gdy wróciłam zastałam w moim pokoju Alice
- Jak tam? – Zapytała z troską.
- Jakoś. – Odpowiedziałam.
- Jasper mówił, że oboje czuliście się tak samo fatalnie,
wyczuwał to. – Powiedziała.
- No tak, zdolności Jaspera. – Wymamrotałam.
- Bello, pomyśl o tym, że Edward nie chciałby, żebyś się
załamała, pomyśl o nim. – Powiedziała patrząc na mnie wzrokiem pełnym
współczucia.
- Wiem. – Odparłam.
Wiedziałam, że będzie mi ciężko, ale wiedziałam, że muszę
dać radę.
Musiałam to zrobić, dla siebie, dla Edwarda, dla nas obojga.
Ciekawe jak Bella przeżyje to pół roku. Dobrze, że ma Alice.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to pół roku szybko minie.
Coraz ciekawsze się zaczyna robić.