Rozdział 5
Wróciliśmy na uczelnie, na jutro dzień zapowiadał się
całkiem szary, więc spokojnie mogliśmy pojawić się na wykładach.
Rano poszliśmy na pierwszy z nich.
W Sali wykładowej siedzieliśmy w trójkę ja, Mike i Edward.
Rzecz jasna ja uparcie przysuwałam się do Edwarda, a
odsuwałam od Mike’a a Mike ciągle chciał być blisko mnie.
- No holera jasna, daj ten mikroskop na tą stronę!
Wrzasnęłam w końcu, gdy Mike nie chciał dać Edwardowi mikroskopu, przez który
oglądaliśmy jakieś bakterie.
- Dlaczego ja? Ty nie możesz? Zapytał.
- A ty byś mógł się wychylić, idioto. Powiedziałam.
- No to jak tak chcesz być blisko niego i zapewnić mu dobrą
pracę na zajęciach, to usiądź mu na kolanach.
- A hętnie, na pewno hętniej, niż tobie. Powiedziałam.
- Taaa, chcę to zobaczyć. Powiedział patrząc na nas ze
złośliwym uśmieszkiem.
- Zamknij się. Powiedziałam.
- Newton, Cullen, ciszej! - dało się słyszeć karcący głos
wykładowcy, więc umikliśmy.
- Netwon, jeśli jeszcze raz coś zrobisz to pożałujesz, że
się urodziłeś - warknęłam przez zaciśnięte zęby. - Zapamiętaj to sobie.
- A ja potwierdzam - dodał Edward, patrząc na niego z pode
łba.
- Ale wy debile jesteście. Mruknął Mike.
- - Słyszałam. Powiedziałam.
- Cicho. Edward próbował nas uciszyć.
- Dobra, dobra, już siedzę cicho, ty cepie. Powiedział Mike
patrząc na Edwarda jak na coś obrzydliwego.
- Weź go nie obrażaj, wieśniaku bez szkoły. Warknęłam.
- Jak możesz! - Mike był wyraźnie oburzony, ale ja już nie
wdawałam się z nim w dyskusję, bo moją głowę zaprzątało coś zupełnie innego.
Wieczorem, gdy wreszcie z Edwardem zostaliśmy sami,
odezwałam się tonem nieznoszącym sprzeciwu:
- Edwardzie, mój ukochany. Pragnę cię.
Po tych słowach, nie czekając na jego odpowiedź przywarłam
do niego silnie i zaczęłam go całować.
- Och, Bello - zamruczał mi mój ukochany do ucha.
Uśmiechnęłam się, a po chwili zaczęłam zdejmować z niego
wszystko co miał na sobie. On zrobił to samo ze mną i już chwilę później
leżeliśmy obok siebie nadzy. Całowaliśmy się tak jak jeszcze nigdy. Chwilę
potem poczułam jak Edward znalazł się pode mną. Z moich ust wydobył się jęk
podniecenia.
- Och Edwaaardzieee!
- Najdroższa... - szepnął i znów przywarł do mnie silnie,
całując mnie bez opamiętania.
Ja robiłam to samo, czując się jak w niebie. Chciałam, by ta
czynność trwała wieczność, wcale nie odczuwałam zmęczenia. Zaczęłam dłońmi
poruszać się po jego pięknym torsie, schodząc coraz niżej i niżej. Poczułam jak
Edward językiem schodzi też coraz niżej i niżej, a po chwili... Z moich ust
wydobył się niepowstrzymywany okrzyk zachwytu, gdy poczułam co Edward wyczynia
dalej. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, w zamian pocałowałam go po raz
kolejny, obejmując go udami. I właśnie wtedy, gdy w najlepsze się rozkręcaliśmy
stało się coś, co nas oboje strasznie rozgniewało.
Usłyszeliśmy dziwny dźwięk, coś jakby skrzypnięcie drzwi.
Po chwili poczułam na sobie ciepły oddech, ludzki oddech.
- Bella. Usłyszałam głos Mike’a.
- Co kurwa? Co kurwa mać? Co ty tu…
- Nic, chciałem… Bella, jaka jesteś piękna.
- Zacisnęłam zęby, poczułam silne ramiona Edwarda
zaciskające się dookoła mojego ciała.
- Spokojnie, Bello. Zamruczał.
- A co ty tu… Zaczął Mike, ale urwał, gdy zdał sobie sprawę
z tego, co robiliśmy przed chwilą i w czym nam przeszkodził.
- To wy razem śpicie? Zapytał z niedowierzaniem, przecież tu
są dwa łóżka.
- Jeśli byś zapomniał, to ja i Bella jesteśmy małżeństwem.
Powiedział Edward wciąż zachowując spokój.
Mike rozdziawił usta.
- Małżeństwem? - spytał trochę zaskoczony.
- A czym niby innym? Dupeństwem? - odciął się Edward. Z
trudem zamaskowałam chichot.
Kretynie! - warknęłam ze złością. - Do jasnej cholery,
przecież byłeś na naszym ślubie, już zapomniałeś?
- Ale ja... - zaczął Mike, jednak nie pozwoliłam mu
dokończyć.
Wściekła i rządna zemsty wyrwałam się z uścisku Edwarda.
- Bello, nie! - krzyknął, chcąc mnie powstrzymać, lecz nie
zdążył.
Używając do tego całą swoją siłę kopnęłam Newtona prosto
tam, gdzie słońce nie dochodzi. Chłopak przez chwilę chwiał się, a po chwili
odrzuciło go do tyłu i upadł na podłogę, krzycząc z bólu.
- A masz, skurwysynie! - warknęłam ze złością. - Nie wchodzi
się w nocy do obcego domu, ty pało!
- Oooo jeeeezuuu! Wrzeszczał. Moje jaajaa!
- I dobrze ci tak! Wrzasnęłam mu prosto w twarz, a teraz
wypierdalaj!
Mike podniósł się z trudem i powlókł do drzwi.
- Dupek. I przez niego nie mam tego, czego chciałam.
Powiedziałam zawiedziona.
- A myślisz, że ja mam, też nie. Powiedział Edward.
hEHE, FAJNA AKCJA NA KOŃCU XD , A MYŚLAŁAM, ŻE nEWTON IM NIE PRZESZKODZI.
OdpowiedzUsuń