niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 37



Rozdział 37

Po powrocie z wykładów poszedłem do Alice i Jaspera, którzy właśnie rozwiązywali krzyżówki.
- Mogę się dołączyć? – Zapytałem, chociaż doskonale wiedziałem, że się zgodzą, więc zaraz po tym pytaniu usiadłem na fotelu.
Rozwiązywaliśmy krzyżówki przez dobre kilka godzin, ale po pewnym czasie znudziłem się tym.
- Nie macie ochoty na małe polowanie? – Zapytałem.
- Ja hętnie bym poszedł. – Odparł Jasper.
Poszliśmy do lasu.
Zwierzyny było dostatecznie dużo, byśmy obaj mogli najeść się do syta.
Nie były to co prawda pumy czy niedźwiedzie grizzly, ale i jelenie wystarczyły do zaspokojenia głodu.
Po kilku godzinach powróciliśmy na teren kampusu uczelni.
Alice siedziała przy komputerze i pisała bardzo szybko.
- Co tak pędzisz po tej klawiaturze? – Spytał Jasper spoglądając jej przez ramię.
- Nic – przepisuję dla Lily notatki. – Powiedziała.
- Ah tak. – to Dlaczego nie było jej dzisiaj na zajęciach? – Zapytał.
- Grypa żołądkowa czy coś takiego. – Odpowiedziała Alice i zabrała się do dalszego pisania.
Lily Gold była drugą na wydziale Alice uczennicą, ale musiała poświęcać wiele czasu, żeby zdobyć ten tytuł.
Była wysoką dziewczyną o blond włosach i z wyglądu czasem przypominałam mi Rosalie, a nawet i charakterem nie odbiegała szczególnie od mojej siostry.
Wróciłem do siebie i włączyłem komputer.
Bella nie napisała, starałem się nie popadać w panikę i tłumaczyłem sobie, że pewnie jest po prostu zajęta, bo przecież nic nie mogło jej się stać.

Gdy wróciłam późnym wieczorem z wykładów spojrzałam na Emily, która wyglądała jakoś nieswojo.
- Co jest? – Zapytałam.
Przez krótki czas naszej znajomości poczułam, że ja i ta dziewczyna będziemy dobrymi przyjaciółkami.
- Nic. - Po prostu jestem zmęczona. – Odparła.
- Ok. – Uwierzyłam jej, bo w końcu nie miała powodów, żeby mnie okłamywać.
- Prześpię się trochę i… - Albo nie, nie będę spać, wypiję kawę i będzie lepiej, a potem porozmawiamy, dobrze?
- Oczywiście. – Bardzo hętnie się o tobie czegoś dowiem.
- Ja o tobie też. – Odparła.
Wieczorem usiadłyśmy na moim łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Opowiedz mi coś o sobie. – Poprosiła.
- Cóż, co mogę ci opowiadać? – Nazywam się Isabella Cullen, ale o tym już wiesz.
A tak na serio, mój ojciec jest policjantem, rozwódł się z moją matką, gdy byłam małą dziewczynką, ja i mama wyjechałyśmy do Foeniks.
Gdy miałam 17 lat przeprowadziłam się do ojca, który mieszkał w małym miasteczku Forks i tam poznałam mojego męża.
- Męża? – Emily wyglądała na lekko zszokowaną.
- Tak, męża, a co? – Zapytałam.
- Nie wyglądałaś mi na osobę, która może już mieć męża. – Odparła.
- A czy możesz pokazać mi jego zdjęcie? – Dodała po chwili.
- Oczywiście. – Odparłam i wyświetliłam na ekranie komputera fotografię Edwarda.
- Ohh ! – Westchnęła dziewczyna.
- Bardzo… przystojny. – Dodała, gdy szok jej minął.
- Wiem. – Odpowiedziałam szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.

Wieczór upływam mi na rozmyślaniach.
Myślenie było chyba jedyną rzeczą, którą mogłem teraz robić.
Ciężko było mi skupić się na czymkolwiek, więc po chwili po prostu odpuściłem.
Patrzyłem na księżyc, który świecił dziś wyjątkowo jasno.
- Pełnia – Pomyślałem.
Po chwili do pokoju weszła Jessica.
- Cześć. – Powiedziałem na jej widok i uniosłem lekko głowę.
- Hej. – Co z tobą? – Zapytała.
- Nic – Odparłem mając nadzieję, że nie zrozumie mnie bez słów.
- I tak wiem, że nie mówisz mi prawdy, no ale nie będę naciskać. – Powiedziała spoglądając na mnie smutno.
Po chwili rzuciła mi ostatnie spojrzenie i wyszła.
Kolejny dzień bez Belli mogłem zaliczyć do udanych. Przetrwałem.

Patrzyłam na krajobraz za oknem.
Dżungla rozciągała się w każdym kierunku.
Uznałam, że czas najwyższy wyruszyć na polowanie, ponieważ Emily zasnęła i mogłam opuścić pokój wychodząc przez okno.
Ruszyłam do dżungli i natknęłam się na lwa.
Bez trudu poradziłam sobie z wielkim kotem, który usiłował uratować swoje życie wbijając ogromne pazóry w moje ciało.
Nie wiedział jednak, że mierzy się z istotą dużo silniejszą od siebie.
Po zabiciu jeszcze dwóch nosorożców białych i jednej antylopy poczułam, że na dzisiaj kończę z polowaniem i wróciłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku i zwinęłam się w kłębek.
Tęsknota dała o sobie znać.
Każda komórka mojego ciała krzyczała imię mojego ukochanego.
Wciąż spoglądałam za okno usiłując odgonić od siebie przykre myśli.
W końcu się poddałam.
Spychając resztę myśli na bok pozwoliłam mojemu umysłowi dryfować po wspomnieniach.

2 komentarze:

  1. Ciekawy rozdział.
    Widzę, że Bella i Edward mogą bez siebie przetrwać. Ale pewnie jest to trudne. Myślę, że do końca wyjazdu Belli przetrwają.
    Myślę, że Bella i Emily będą dobrymi przyjaciółkami.

    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń